poniedziałek, 5 października 2020

Mech, meszek, meszunio....

Nareszcie skończyłam. Leżał taki nie całkiem samotny wśród moich ufoków. Gdy pod chodziłam do niego patrzył na mnie i jakby pytał: kiedy mnie skończysz. 
Więc przy siadłam do niego... 
I tak powstał mój pierwszy skończony MECH... 

Dumna z niego jestem. Przyjemny i cieplutko. W energetycznych komórkach. 

Jest to chusta, którą przekazuje na bazarek dla bezdomnych kotów z mojej okolicy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo z głębi serca dziękuje :)